Forum Dark Eden - Forum fanów karcianki Dark Eden Strona Główna Dark Eden - Forum fanów karcianki Dark Eden
Forum fanów karcianki Dark Eden
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

VII turniej o tytuł Mistrza Świata w Dark Eden - Avangarda6

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Dark Eden - Forum fanów karcianki Dark Eden Strona Główna -> Batalie - Battles
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Stawik
Generał


Dołączył: 25 Wrz 2006
Posty: 1422

PostWysłany: Sro Lip 28, 2010 8:58 am    Temat postu: VII turniej o tytuł Mistrza Świata w Dark Eden - Avangarda6 Odpowiedz z cytatem

Początek turnieju stał pod znakiem bajzlu. Czekaliśmy na kolejne grupki graczy. Na miejscu z początku byli tylko Pomorzanie i Seku, którzy dojechali w piątek, potem dołączyli do nich Decado i Anubis.
PKP jak zwykle nawaliło, więc organizator, czyli ja, dotarł dopiero parę minut po dziesiątej. Dotarli zaraz pozostali Warszawiacy. Przed jedenastą był już Kraków w komplecie i czekaliśmy tylko na Częstochowę. Oczywiście niektóre dziady spisywały talię rączkami na miejscu. Wrrrrrrr.......

Wiedziałem już kto będzie, więc rozpisałem gry.
I radośnie zasiadłem sobie do pierwszej z Privianem i Hubertem.
Zanim przybyli Częstochowianie i rozpoczęli gry, zeszło się do 12tej. Kaplica.
Pierwsza kolejka ciągnęła się jak guma do żucia. My skończyliśmy pierwsi.
Na nasze szczęście Privian wziął Abdula, a nie Husseina. We dwóch dysponowaliśmy chyba raptem 1 Sztuczką i 1 Ograbieniem, Nasze Wole by nas zniszczyły.
W pierwszym braniu miałem 4 czy 5 miejsc, nie mogłem zrobić Daru Losu. W ręce nic do obrony, na szczęście moi przeciwnicy nawzajem sobie przeszkadzali. Przez pół gry męczyli mnie jednak straszliwie. PZtów zdobyć nie dali, osadę mi rozjeżdżali. Mieli po kilkadziesiąt PZtów nim i ja w końcu coś najechałem.
Ale potem karta szła mi ładnie, rozdałem im po Rozlewisku i trzema taktykami ustukałem 50 PZ.
Gdzieś koło 15tej dopiero wszyscy grali drugą grę. Niektórzy zaczęli wcześniej. Dzięki temu miałem nieco czasu żeby pokibicować, podumać nad ustawieniem kolejnych meczy.
W grze Decado-Cormak-Aksal była mocna sytuacja. Potężne Wichry, Straszliwa Ulewa, a Aksal wychodzi do ataku. Rzuca Lądowanie Amfibii i najeżdża z wody. Cormak rzucił tekst turnieju: "No co za głupia karta!" Very Happy
W następnych kolejkach z konieczności skróciłem limit czasowy do 2 godzin. Magicznie pomogło. Wszystkie gry zmieściły się w tym limicie i to z zapasem. Moją trzecią grę grałem już o 16tej.
W drugiej zmierzyłem się z Damajkiem i Jeremiaszem. Z początku próbowałem ostro najeżdżać, ale byłem bez wysiłku powstrzymywany. Nawet 3 Przemyśle w jednej turze nie pomogły. Jeremiasz szybciutko miał Skład, Dobrobyty. Kontrolował przebieg gry i nas zniszczył. Urwaliśmy po 1 najeździe.
W trzeciej gre stawiłem czoła okrutnemu tandemowi - Seku i Cormak. Zajęli pierwsze i drugie miejsce.
Wyrzuciłem prawie wszystkie miejsca z talii, żeby mi nie Drżały, nawkładałem kart ekonomicznych. Oj było strasznie ciężko. Jedna z niewielu gier, które zakończyły się na czas. Po ponad dwóch godzinach wzajemnego szachowania efekty były śmiszne - Seku 19 PZ, Cormak 16, ja pojechałem tylko Bazar.

Po trzech grach liderem był Anubis z kompletem zwycięstw. Po 2 wygrane gry mieli Seku i Noz4. Cormak miał mnóstwo PZ nastukanych w niewygranych grach i deptał im po piętach. Mecze były wyrównane i zacięte. 14 gier i każdy zdobył PZ! Zresztą w całym turnieju tylko dwa razy zdarzyło się żeby ktoś nie zdobył PZ. Wyników poniżej 20PZ było mniej niż 25%. Tylko 3 z 22 gier skończyły się upływem limitu czasowego.
Potem wybyłem do domu, a chłopaki zagrali 4ty mecz tego dnia. Działy się sceny dantejskie, zwłaszcza w grze Noz4, Seku, Szczuba. Niech padnie na to zasłona milczenia... Po tej grze Seku zmienił talię, która wykorzystywała combos Drżenie+Niezniszczalna Skała na Abdula.
Seku i Cormak wygrali swoje gry i prowadzili. Anubis zdobył tylko kilkanaście PZ, a Noz4 nic. Decado i Privian wygrali swoje gry i gonili czołówkę.

Wróciłem na Avę i graliśmy do białego rana. Pyknąłem 'poza turniejem' jeszcze 2 nawalanki i solówkę. W niedzielę rano niemrawo się zbieraliśmy. Mieliśmy zacząć o 9, a pierwsza gra rozpoczęła się tuż przed 10tą.

W ostatniej kolejce decydowały się losy podium. Prowadził dość wyraźnie Seku, ale jego adwersarze mieli tylko po dwadzieścia parę PZ mniej. Wszystko mogło się zdarzyć.
Ostatnią grę zagrałem 'o pietruszkę' ze Szczubą i Aksalem. Chłopaki mnie nieźle tępili, utrzymać miejsce z ikoną powietrzną przy samolotach Szczuby to była sztuka. Udawała mi się dość długo. Pierwsze PZ zdobyłem ja, na jego wodzu. Potem długo nic się nie działo (w kwestii punktów przynajmniej). Zagłodziłem miejsca do nalecenia, Aksal się rozbudował i natłukł kasy. Moje trzy taktyki przydały mi się bardziej do obrony niż do ataku. Szachowałem samoloty Szczuby, Żeglarzy i Kruki Aksala swoimi pojazdami. Na ziemi panowały moje Blitztanki.
Ledwo wybudowąłem wszystkie 3 Kopalnie i mogłem przestać wyrzucać z ręki wojowników, na których nie było mnie stać, a już dwie z nich mi pojechano. Aksal rozwalił mi też Obóz Szkoleniowy, gra była tak zacięta, że ciągle musiałem wystawiać nowych wojów, przenosić ich na atak/obronę, więc nie miałem nawet kiedy żetona na nim położyć.
Udało mi się jeszcze 2 razy pojechać wodza Szczuby. Aksal co turę szalał z Potencjałami, dobił do 41 PZ. Z braku laku zabiłem Żeglarza i rzuciłem Skromne. A jaka walka się potoczyła! Padł co najmniej Potencjał i Szarża nim poszedł do piachu. Szczuba zdołał dokonać kolejnego najazdu z Infiltracją. Ja po raz kolejny najechałem Leitheussera, dwoma czołgami. Aksal był trzymany głównie Zmianami rozkazów, bo wychodził na atak bardzo ostrożnie, jednym, dwoma ludkami. Rusza się Szczuba. Ma 4 samoloty, atakuje Falistym mojego Corariusa na bramce. Szarża i sprząta samolot. A ja ściskałem Skromne! Dzięki wcześniejszym punktom za Żeglarza dobiłem do 50 PZ!
Na innych stołach wygrali Noz4, Decado i Jeremiasz. Decado wyprzedził o 6 punktów Priviana i zajął trzecie miejsce. Seku zdobył 20 PZ, a Cormak, pomimo, że przegrał z Decado, zdobył aż 45 i Seka wyprzedził.
Cormak został Mistrzem Świata w Dark Eden ccg!

Klasyfikacja końcowa:

Poniżej screen z punktacją z mojego turniejowego Excela:

_________________

Czekaj, czekaj, Przewaga taktyczna!
Ach, marsza?kiem by?....


Ostatnio zmieniony przez Stawik dnia Czw Lip 29, 2010 12:54 pm, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Jeremiasz
Generał


Dołączył: 25 Wrz 2006
Posty: 975

PostWysłany: Sro Lip 28, 2010 10:38 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Moja relacja:

Pierwszą grę zagrałem z Noz4 i Norbertem.
Obaj grali Josefem i kawalarią triady. To była ciężka batalia. Stawić czoła 30stu kawalerzystom nie jest łatwo.
W dodatku nie podchodziły mi karty (jak to zwykle na turnieju mi się zdarza... :/), przez czas jakiś nie miałem żadnej kopalni tylko jakieś złoża minerałów. A od samego początku najbardziej hulał Norbert, chociaż początkowo dawaliśmy radę go powstrzymywać. W końcu padły pierwsze pezety chyba właśnie dla Norberta na stajni Nozy. Potem Noz4 pojechał mój skarbiec a jego stajnię.
Jakoś chyba niedługo potem trzecią stajnię najechał u Nozy Norbert i to Nozę na czas jakiś zatrzymało bo kolejne stajnie nie chciały wejść.
W tym czasie mi udało się nieco rozbudować a Norbert sukcesywnie zdobywał kolejne punkty.
Graliśmy bardzo długo, ponieważ Stawik szczodrze obdarował nas czasem 3ch godzin na grę! :/ Wykorzystaliśmy więc ten czas prawie w pełni. Gdyby nie to, Norbert by nas pojechał na czas, ale dzięki tak sporej ilości czasu Noz4 zdołał w końcu odbudować stajnię i wygrał grę.
Ja ugrałem tylko 13 punktów.

Drugą grę zagrałem przeciwko Stawikowi i Damajkowi (jak na turnieju w 2008 roku - ci sami przeciwnicy, też druga gra.)
Tyle, że tym razem przebieg gry był zupełnie inny.
Stawik Grał Rasputinami na wszystkich trzech taktykach z infiltracjami i rozlewiskami. Damajek natomiast miał legion ciemności.
Mi od samego początku do samego końca karty podchodziły idealnie. Tak jeszcze na turnieju nie miałem Smile
Tylko w jednym momencie powinęła mi się noga. Gdzieś w początkowej części gry, gdy Damajek najechał mi złoże rudy. Ale resztę gry w zasadzie kontrolowałem ja. Złota dobierałem po kilkadziesiąt na turę, miałem dużą krainę i cały czas mnóstwo wojowników.
Stawik obdarował mnie i Damajak rozlewiskiem i używając infiltracji próbował najeżdżać nas głównie z wody i powietrza. Jednak ani razu mu się to nie udało. Za to mi się udało najechać chyba ze dwa miejsca z wody zdradziecką barakudą Stawika.
Damajek już więcej punktów nie zdobył, a Stawik jeśli dobrze pamiętam zdobył 9 punktów skromnym na gomorze Damajka.
Tym razem udało mi się zwyciężyć ! Smile

W trzeciej grze zmierzyłem się z Anubisem i Aksalem. Anubis grał legionem a Aksal luteranami na piechocie.
Anubis swoje dwie poprzednie gry wygrał, więc trzeba było mieć na niego oko.
Niestety, samo oko nie wystarczyło ... ;p Już po kilku turach Anubis najechał moje notre dame.
W tym czasie Aksal się pomału rozbudowywał. W spisie kart Aksala były drżenia, ale jak się później okazało były to tylko straszaki których Aksal nie używał.
Gra była zacięta, każdy zdobył sporo punktów.
Anubis w pewnym momencie miał ze 4 lub 5 silnych wojowników w ofensywie i ruszył na moją osadę. Zdjął mi całą bramkę i wziął się za najazdy. Miał szansę w tej turze wygrać, ale zachowawczo najechał mi tylko dwa miejsca, bo nie mógł wiedzieć, że ani Aksal ani ja nie mieliśmy się czym bronić. Przedłużył więc, w ten sposób czas oczekiwania na to co i tak było nieuniknione, czyli jego zwycięstwo, ale dzięki temu udało mi się zdobyć więcej punktów, bo aż 42.

Do czwartej gry zasiadłem po krótkiej przerwie na posiłek.
A przeciwko mnie grali Decado z abdulem bez miejsc, kupą bydła i pięcioma ograbieniami oraz Hubert z piechotą legionu.
To była moja najszybsza gra na tym turnieju, jeśli nie w ogóle najszybsza ze wszystkich wtedy rozegranych.
Mimo, że miałem ładny start bo weszła mi jakaś kopalnia, przelicz to i dwóch wojowników, to zaraz potem Decado mnie zniszczył rzucając na mnie co turę ograbienia.
Dość szybko każdy z nas dokonał jednego udanego najazdu więc nikt nie skończył tej gry do zera, ale całą grę trwającą może ze 40 minut albo mniej kontrolował Decado co i rusz nas rozjeżdżając i szybko odnosząc zwycięstwo.
Ja zdobyłem całe 10 punktów.

Piątą grę zagrałem następnego dnia.
Przeciwko mnie grali McKLocki i Seku.
McKLocki miał dość nietypową talię. Za wodza miał luteranina, Elijaha Cosricka który decyduje jaką nagrodę dostanie za udany najazd na niego przeciwnik, natomiast wojownicy to tylko ożywieńczy legioniści i gomor. Miejsca to tylko obóz szkoleniowy i cytadele legionu, oraz karty typu zły front i tarcza. Seku natomiast grał abdulem z kupą jazdy.
Na moje szczęście McKLocki szybko poczęstował Seka melancholią z tarczą i przez większość gry Seku był tylko obserwatorem. Mi też karty średnio podchodziły, a dzięki kłopotom z księgami zagrywanymi na mnie co turę przez Seka złota nie miałem prawie wcale i musiałem zdać się tylko na podstawowym wb moich wojowników a potencjały nie przydały mi się wcale.
McKLocki w tym czasie zbierał żetony na obozie szkoleniowym i po pewnym czasie jego ożywieńczy miał już 15 wb!! :/ W końcu udało mi się najechać cytadelę McKLockiego i zdobyć pierwsze punkty. McKLocki nie pozostał mi dłużny i też mi coś najechał. Seku mimo, iż musiał grać bez jazdy też zdobył jakieś punkty. Dopiero pod koniec czasu gry Seku zdjął w końcu melancholię i wyłożył się z jazdy, ale pierwszy raz powstrzymałem go czasem pokuju, a w następnej turze brakiem żywności i wygrałem na czas mając zdobyte dwie cytadele.

W czasie pobytu w warszawie rozegrałem jeszcze kilka gier poza turniejowych ale o tym napisałem już w innym wątku. Smile

Ogólnie grało się świetnie, chociaż jak zwykle uplasowałem się w środku tabeli. Początkowo na 7 a po dokładnym przeliczeniu punktów na 8 miejscu.
Ale byłem za jedynym templariuszem na turnieju! Very Happy

Gratuluje zwycięzcom i czekam na relację pozostałych graczy, oraz zdjęcia.

_________________
http://wydrukionline.com.pl



http://darkeden.pl, http://grafik.gda.pl
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
drumdaar
Sierżant


Dołączył: 25 Gru 2009
Posty: 107

PostWysłany: Czw Lip 29, 2010 12:44 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Stawiku
moglbys tez wrzucic tutaj punktacje, ktora ladnie opracowales na swoja stronie Razz

byloby bardziej kompletnie Wink
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Stawik
Generał


Dołączył: 25 Wrz 2006
Posty: 1422

PostWysłany: Czw Lip 29, 2010 12:54 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Zrobione
_________________

Czekaj, czekaj, Przewaga taktyczna!
Ach, marsza?kiem by?....
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Seku
Szeregowy


Dołączył: 16 Kwi 2010
Posty: 54

PostWysłany: Czw Lip 29, 2010 12:57 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ten turniej mocno wbił na wysokie pozycje talie hordy Wink
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Jeremiasz
Generał


Dołączył: 25 Wrz 2006
Posty: 975

PostWysłany: Czw Lip 29, 2010 1:39 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Jeszcze jedna kwestia Stawik.
Nie pamiętam spisu kart Kenobiego ale na bank grał przeciwko mnie triadą, więc upominam cię Smile abyś dodaj przy jego pozycji w klasyfikacji stosowne info tak jak w przypadku innych graczy grających dwiema przynależnościami (Legion/Triada).

_________________
http://wydrukionline.com.pl



http://darkeden.pl, http://grafik.gda.pl
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Jeremiasz
Generał


Dołączył: 25 Wrz 2006
Posty: 975

PostWysłany: Pią Lip 30, 2010 8:23 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Zapraszam na www.darkeden.pl - są już pierwsze fotki z turnieju!! Mam nadzieję, że pozostali gracze którzy robili zdjęcia udostępnią je i pozwolą także umieścić je w galerii !! Smile
_________________
http://wydrukionline.com.pl



http://darkeden.pl, http://grafik.gda.pl
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Stawik
Generał


Dołączył: 25 Wrz 2006
Posty: 1422

PostWysłany: Pią Lip 30, 2010 10:10 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

www.ava6de.jpg.pl
Moje zdjęcia, jeszcze nie podpisane i nie wiem czy będzie mi się chciało...

_________________

Czekaj, czekaj, Przewaga taktyczna!
Ach, marsza?kiem by?....
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
drumdaar
Sierżant


Dołączył: 25 Gru 2009
Posty: 107

PostWysłany: Pią Lip 30, 2010 10:21 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

a kiedy mozna sie spodziewac listy talii??

pytam nie zlosliwie a z ciekawosci Razz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Stawik
Generał


Dołączył: 25 Wrz 2006
Posty: 1422

PostWysłany: Pią Lip 30, 2010 10:29 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Dziś opublikuję listy, które mam w wersji elektronicznej - swoją i Cormaka.
Pozostałe w przyszłym tygodniu.
BTW, kto ma listę na kompie, to by mi przysłał na maila, nie będę musiał tyle klepać. Albo samemu łaskawie zamieścić w dziale talie. Każdemu wolno Evil or Very Mad
Nie mam list Skoqa i KenObiego - pofatygujcie się i sami zamieście proszę.

_________________

Czekaj, czekaj, Przewaga taktyczna!
Ach, marsza?kiem by?....
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
noz4
Sierżant


Dołączył: 23 Kwi 2009
Posty: 171

PostWysłany: Pią Sie 06, 2010 12:36 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

hmmmm... i O!
Czyli jednak proxy nie przeszkodziły turniejowi w byciu oficjalnymi mistrzostwami świata. Cieszy mnie ten fakt Smile

Trochę "powakacjowałem" po zakończeniu turnieju i jakoś nie było czasu (i ochoty) na napisanie czegoś od siebie o tym zacnym wydarzeniu, no to teraz coś skrobnę.

Po primo: Warszawa.

(Dla tych co nie przyjechali/nie są z Wawy)
Wisła: dalej jest. Płynie.
Pałac Kultury: stoi nie wzruszony.
Demonstracji, przemarszów, protestów (mogących utrudniać komunikację): brak - prawdopodobnie z powodu wakacyjnego zawieszenia obrad przy ul. Wiejskiej Wink

Po secundo: Avangarda.

Tu mogę powiedzieć jedynie "same ohy i ahy". Fajnie znowu było poczuć klimat konwentu. No, a że był to jeden z lepszych na jakich byłem to już w ogóle...oh i ach Wink
Świetna organizacja, masa eventów i ogólnie pojętej rozrywki dla ludzi, którzy nie koniecznie gustują tylko w zabawach na lokalnych potańcówkach.
Wydarzenie na tyle ciekawe (i zapewne w kurczącej się ciżbie fanów tego typu hobby znane) że przyuważyłem osoby (nie związane z DE) tak z Krakowa jak i Częstochowy, co prowadzi mnie do wniosku że byli tam zapewne przedstawiciele z całego naszego pięknego kraju. A to, że tam przyjechali pokazuje jakoś wysoką rangę Avy. I za to toast dla organizatorów. Zasłużyli Smile

Po tertio: Turniej

Ano - już od wejścia moje zmęczone oczy, kości i inne temu podobne rozgrzał i ucieszył widok tylu graczy DE w jednym miejscu. Zapowiadało się na nie lada granie. I faktycznie - te przewidywania się sprawdziły!
Jeżeli mnie pamięć nie myli to nasza Krakowska grupa zaciężna przybyła na miejsce przedostatnia. A jeszcze za nami pojawili się sierżant Croma i szeregowy Szczuba - Czewa znaczy - którzy spóźnili się dość znacznie gdyż (jak mówią plotki z frontu) utkwili w ciężkich walkach ze smażonymi udkami i pieczonymi skrzydełkami w lokalnym KFC. No ale kto by tam plotkom dawał wiarę... Wink

Tak czy owak gry już na co po niektórych stołach trwały więc i my nie tracąc czasu (czytaj: po ogarnięciu się, napiciu kawki i wsunięciu ciepłego hot-doga Wink ) zasiedliśmy do swoich stołów.

No i się zaczęło.
Na pierwszą grę przyszło mi zmierzyć się z Jeremiaszowymi templariuszami i Gabrielem z konnicą Norberta.
Nie był to najszczęśliwszy układ bo obaj z Norbertem zaczynaliśmy bez złota, dodatkowo nie dało się oddychać ( w pierwszym dniu turnieju pogoda była straszliwa: cholernie duszno i gorąco) a zza moich pleców dochodziły odgłosy krwawych walk na innych stołach - tak straszne, że zastanawiałem się kiedy na naszym stole wyląduje jakaś odcięta ręka czy urwana głowa... Wink
Jednym słowem: czułem, że będzie ciężko.
I było.
Pamiętam, że (na szczęście dla Gabrielów) Jeremiaszowi karta nie szła i jego rozbudowa wyglądała dość marnie (głównie niepozorne) za to my powyciągaliśmy ukryte i mogliśmy jechać dalej. W pierwszych turach wyglądało to nawet dość ładnie dla mojego dowódcy (pojechany skarbiec Montagea) kawalerzyści we wiosce i ładna ręka. Ale jak to w życiu bywa "nic nie może przecież wiecznie trwać". Zacznijmy zburzyło mi rękę a kawalerzyści jakoś tak...spadli, czy tam...zdezerterowali. Wink
Tak czy owak pałeczkę ewidentnie przejął Norbert i byłby wygrał ubijając PZty na mojej osadzie gdyby nie wspólna akcja obronna Montagea i mojego Gabriela.
Tym niemniej jakoś w tej fazie gry chłopaki pojechali mi już trzy stajnie co wydawać by się mogło - było smutnym końcem dla mnie w tej grze. I faktycznie - front wojenny przesunął się teraz między Jeremiasza i Norberta. Tłukli się mocno a ja im pomagałem (obu Very Happy) i zastanawiałem się czy dwie ostatnie stajnie poszły się paść w stos kart anihilowanych czy też może jednak nie? Zauważyłem też, że Norbert od początku bardzo tępił wszystkie karty dołączone, które wystawiłem, skasował mi ze trzy dobrobyty (i chyba też konsekwencje) swoimi konsekwencjami podczas gdy Jeremiaszowe miały to szczęście leżeć sobie nietknięte prawie całą grę... Ale muszę z ręką na sercu powiedzieć, że tu chciałem być mądrzejszy niż ustawa przewiduje i po zapoznaniu się z listami Jeremiasza i Norbetra stwierdziłem, że wyrzeczenia mi się nie przydadzą bo oni mają tyle „odłączaczy” że starczy by stół czyścił się szybko i skutecznie...no i się przejechałem. Dociąg jeremiaszowy w liczbie 9 i skład zapowiadały jego zwycięstwo. Ale to nie nadchodziło. Dodatkowo Norbert jakoś tracił impet po wypsztykaniu się z wielu kart z ixem.
Zaczęliśmy już liczyć czas do końca (a było nam dane radosne 3 godziny)...i właśnie wtedy wyciągnąłem stajnie i wygrałem grę.
Kawalerią...nie stajnią. Wink

Do następnej potyczki zasiadłem z Cromą i jego ślepym Husseinem oraz McKlocki grającym Elijahem choć wojującym ożywieńczymi legionistami. Tu chcę napisać, że moim zdaniem to była najbardziej oryginalna talia turnieju i uważam, że po doszlifowaniu jej w kilku miejscach mogła by być również niesamowicie skuteczna. Jednym słowem wielki plus i gratulacje dla McKlocki za wyjście z takim pomysłem i pokazanie, że można czymś takim zagrać.
Sama rozgrywka już na początku była o tyle jasna i przejrzysta; ze wiadomo było iż główny front walk ustawiony będzie miedzy mną a Cromą (przypuszczam, że we wszystkich grach w których uczestniczył McKlocki było właśnie tak, że to raczej jego przeciwnicy tłukli się miedzy sobą Wink) i zakładałem, że zdołamy rozstrzygnąć grę zanim na Elijahowych obozach szkoleniowych pojawi się wystarczająco dużo żetonów by mógł przejść do ofensywy. Ale okazało się, że było trochę inaczej... Fakt faktem – od samego początku szkodziliśmy sobie z Cromą jak się dało i zmiłuj nie było, a w tym czasie Klocki zbierał sobie cierpliwie żetony na obozach i też co jakiś czas nam coś dorzucał. Pamiętam, że choć miałem chrapkę na obóz i cytadelę u Elijaha to wszystkie wyrzeczenia czy użycie konsekwencji raczej musiałem kierować przeciw masie dołączanych kart u Cromy i na Elijahowe fronty i tracze już po prostu nic nie miałem. Tak czy siak w pewnym momencie wykrwawiliśmy się dosłownie ze wszystkich kart z Cromą w bitwie o jakiś budynek czy woja i gdy przyszła tura Klocki wyłożył sobie 4ech ożywieńczych a my z przerażeniem stwierdziliśmy, że na obozie jest już 6 czy 7 żetonów. Zapowiadało się the end. Co prawda w składzie miałem jakąś szarże i stoper ale nic na wypadek gdyby stoper został zablokowany. Croma mógł spać spokojnie bo miał chyba bramkę prorok + kruk. W każdym razie ożywieńczy rzucili się na moja konnicę. Stoper – oczywiście – został przemyślany, ale szarża zrobiła swoje.
3ech ozywieńczych ni jak nie dało rady ubić wystarczająco Pztów.
Z innych ciekawszych akcji pamiętam, że udało mi się zanihilować plagę Cromie za pomocą utraty...zresztą razem z plagą na stos anihilowanych poszły wszystkie pozostałe karty które właśnie dociągnął. Wink Poza tym zagranie własnego zacznijmy po poszukiwaniu u wroga tez daje fajny efekt wizualny na twarzy przeciwnika Wink. Wyszedł nam też podczas gry jeden problem interpretacyjny do zasad. Mianowicie: co dzieje się ze zdrajcą kiedy konflikt kończy skupienie/straszliwa etc.
Zostaje na pograniczu czy idzie z powrotem do oddziału? Warto by się temu przyjrzeć.
No i to tyle co pamiętam z tej rozgrywki... poza tym, że ją wygrałem. Wink

Po krótkiej przerwie (oczywiście okraszonej hot-dogiem i tigerem w konwentowym barze) zasiadłem do trzeciej rozgrywki. Jako przeciwników miałem Decado i jego ciężkich acz szybkich tuptusiów i Szczubę z jego upierdliwymi samolotami. Czułem, że gra będzie dla mnie bardzo ciężka bo jako jedyny miałem talii budynki wymagające czasu na budowę a przeciwnicy raczej mi tego czasu nie dadzą. No i tym razem się nie myliłem. Gra była szybka i ciekawa. Dużo ataków i najazdów. Właściwie praktycznie w każdej turze coś się działo. Decado wykorzystując moment, w którym razem ze Szczubą wytłukliśmy się między sobą ze wszystkich kart z ręki przeszedł do finalnej ofensywy i zasłużenie zgarnął zwycięstwo. Dla mnie była to jedna z dwóch najlepszych gier jakie grałem podczas turnieju.

Potem było trochę zamieszania i dłuższa przerwa, którą wykorzystałem na przechadzkę do...konwentowego baru Very Happy i w ogóle po terenie konwentu – co by choć okiem rzucić na wydarzenia które mnie omijają Wink A następnie wróciłem do turniejowej sali, w której czekała na mnie jakże „miła” niespodzianka w postaci przeciwnika...Szczuby. Na pytanie WTF? Dostałem odpowiedź „bo program tak wylosował”. Nie moja piaskownica, nie moje grabki – pomyślałem i karnie zasiadłem do stołu. Drugim przeciwnikiem był Seku ze swoją zbugowaną talią na drżeniach i niezniszczalnych skałach.
Od razu mogę napisać – Stawiku – scen dantejskich nie odnotowano Wink. Po tym jak zorientowałem się, że stworzone (w gruncie rzeczy na „dzień” przed turniejem) zasady dla drżenia, nie testowane i nie poddane pod ogólnoforumową dyskusję dają możliwość tworzenia absurdalnych talii, które uniemożliwiają grę, czyli wprowadzają do gry buga – oprotestowałem to wstając od stołu. W myśl zasady, że nie będę się bawił w grę w której zasady nie są uczciwe. Tyle. Nie było Cię (jako sędziego głównego) już wtedy na terenie konwentu wiec i nie bardzo było gdzie tego zgłosić. A i jak już wróciłeś to słowa nie powiedziałeś więc wnioskuję, że nie zrobiłem niczego niestosownego.

Tak czy siak szybko ustaliliśmy (głównie za inicjatywą Seka), że zmieni on talie na starego dobrego Abdula i pojedziemy sobie grę od początku.
Układ: Abdul z jazdą i brakiem budynków, Szczubie samoloty (również z brakiem budynków) i mój Gabriel - testowałem już grę wcześniej i wiedziałem, że nic wielkiego w takiej konfiguracji nie ugram. Zwłaszcza że mamuty, dwurogi i inne temu podobne okazały się pod dowództwem Seka mordercze i efektywne (że zacytuję wieszcza) „jak knut w ręku kata”.

No i nastąpił w zasadzie koniec pierwszego dnia turnieju na innych stołach tez kończyły się potyczki. Ci którzy mieli jakieś jeszcze plany ulatniali się i po zapadnięciu zmierzchu została grupa nocujących na konwencie, która postanowiła to i owo jeszcze pograć. No i sobie pograliśmy...do około 4tej nad ranem Wink Działo się oj działo.

W drugim dniu rozegraliśmy sobie po jednej grze.
Mnie dostał się Anubis (z którym chciałem się zmierzyć po wieściach iż przetrzepał chłopakom skóry trzy razy z rzędu w dniu poprzednim) i Privian, który też bardzo dobrze radził sobie na tym turnieju. Układ talii wskazywał na szybką i dynamiczną grę. I tak też było. Od początku pałeczkę przejął Anubis a choć PZty, które zdobył tego nie pokazują – to wisiał nad nami jak chmury nad Wielką Brytanią. Przez całą grę w moim odczuciu panował duży szach pod tytułem: „odsłonić się czy może lepiej nie”. Każdy z graczy musiał mocno kombinować by jeszcze zachować coś na każdego z pozostałych graczy – co owocowało równym rąbaniem każdego po każdym Very Happy. Po środkowej fazie gry było raczej pewne, że zwycięzca zgarnie wszystko jednym totalnym i nie blokowalnym najazdem. Ta sztuczka udała się mnie. Choć szczerze przyznam, że kiedy po grze przeanalizowałem sobie ostatnią turę (a kolejność szła: Anubis, Privian, ja) to wyszło mi, że każdy w tej turze mógł zgarnąć zwycięstwo. Anubis nie podjął ryzyka (zupełnie niepotrzebnie - bo dysponowaliśmy z Privianem chyba w sumie 3ema kartami na rękach) i zamiast wszystko wysłać na atak zostawił sobie razydę w odwodzie , z kolei Privian coś sobie źle policzył i nie najechał tyle ile było mu potrzebne, a ja po dobraniu już mogłem rzucić wszystko co miałem po upragnione PZty Wink. W każdym razie była to najlepsza gra jaką grałem na turnieju.

No i to by było w zasadzie na tyle jeżeli chodzi o moją relacje z turniejowych rozgrywek.
Zdjęcia, które pstryknąłem przesłałem już Stawikowi więc u niego ich szukajcie.

Generalnie fajnie było się spotkać w tak licznym gronie i popykać w DE i to się ceni. No i do przyszłego razu.

Pozdr.

_________________
wtf czyli kurde bele
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Dark Eden - Forum fanów karcianki Dark Eden Strona Główna -> Batalie - Battles Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Możesz dodawać załączniki na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum